- Producent: Universal music polska
- Kategoria: Pozostała muzyka
Album Stinga - 'Pieśni z labiryntu" może wprowadzić wielu jego entuzjastów w lekkie osłupienie. Czy to kolejny chwyt marketingowy, odwołujący się do tak lubianych ostatnio prób zacierania gatunków i wycieczek w nietypowe obszary? Chyba jednak nie. Zainteresowanie Stinga Dowlandem ma głębszy charakter - jak by nie było trwa już kilkanaście lat. I fascynacja ta wydaje się niezwykle przekonywująca. A więc Dowland wskrzeszony jako prekursor dzisiejszych gwiazd pop. Coś w tym jest. Status muzyka, który ubiegał się o względy panujących (z rozmaitym wynikiem) i obracał się w najwyższych kręgach elit politycznych swych czasów czyż nie wydaje się niezwykle nam bliski. Jego melancholiczne, czasem pełne goryczy teksty i rewelacyjna muzyka, wynikająca z akcentów poezji, lecz pełna niespodzianych zwrotów harmonicznych formuje dziwnie współczesny melanż. Sting nie tylko zafascynowany jest muzyką angielskiego kompozytora ery elżbietańskiej, ale też i jego życiem - stąd na płycie wyszukamy fragment listu Dowlanda (żeby było pikantniej pisanego do szefa ówczesnych służb specjalnych) czytanego przez samego piosenkarza. I wreszcie ważną rolę w tym nagraniu odgrywa lutnia, krewna dzisiejszej gitary - ale jakże od niej inna. Słyszymy wiec Edina Karamazova towarzyszącego Stingowi na lutni, słyszymy także solowe utwory na lutnie, a nawet utwór napisany na 2 lutnie gdzie Sting towarzyszy Edinowi. Niezwykła, zaskakująca płyta…
