Mireki Dzika dywizja wspomnienia 1918-1922

chwilowy brak towaru

  • Producent: Mireki
  • Kategoria: Historia
  • ISBN: 9788365902092
  • Oprawa: broszurowa
  • Autor: Stefan Brzeszczyński
  • Rok wydania: 2017
W Noworosyjsku oddział ten przemianowano na 4 Dywizję Strzelców II Korpusu i dowódctwo nad nią objął gen. Lucjan Żeligowski. Zwano ją powszechnie,,Dziką Dywizją". Dlaczego$41 $42 trudno dociec. Może dlatego, iż składała się przeważnie z jednostek najszczególniej przedsiębiorczych, awanturniczych, butnych, samowolnych, żołnierzy, którzy z dumą nazywali siebie, istotnie w kawalerii,,hołoworezami", ot coś w rodzaju starodawnej Siczy Zaporoskiej; może dlatego, że tak uzbrojenie, jak i konie, uprząż, rzędy końskie musieli zdobywać na bolszewikach, walcząc dziko i zaciekle o każdy karabin czy siodło, bo dobrowolnie niechętnie je oddawali; może wreszcie dlatego, że nie śmierdząc groszem, byli przeważnie nie strzyżeni i nie goleni, w wyszarzałych rosyjskich mundurach, tylko z polskim orzełkiem na czapce... Niemal do każdego oddziału dywizji można było odnieść zwrotkę z Powrotu taty Mickiewicza: Brody ich długie kręcone wąsiska, wzrok dziki, suknia plugawa... Dzicy z wyglądu i dzicy w boju, lecz towarzysze o złotych sercach!*Uuf, pierwsze natarcie odparte, a choćby, bliżej baterii, gdzie szturmowała szkoła, nasi przesunęli się o jakieś 200 m naprzód.I znowu jakiś czas walka ogniowa. Gdzieś już nad ranem, gdy kompanie odwodowe weszły do linii, nowe,,urraa, na sztyki". Jakiś czas szła zawzięta walka na miejscu, istotnie bliżej baterii. Natomiast przy szosie, gdzie do nacierających bolszewików dołączyli ci, co się już przerwali na polach, poczęto powoli spychać lewe skrzydło na płn.-wsch., zagarniając wielu naszych. Wprawdzie baon odwodowy zahamował natarcie bolszewickie, lecz droga już była otwarta: bolszewicy w zasadzie przerwali się. O świcie walki zacichły. Późnym rankiem zaczęto zbierać zabitych i rannych. Szliśmy z majorem powoli szosą. W przydrożnych rowach pełno zabitych i rannych bolszewików. Jest także trochę naszych. Wzdrygnąłem się, bo oto widzę w rowie, jedynego chyba w dywizji oficera w niemieckim hełmie. Pokpiwaliśmy sobie z niego, że niby po diabła dźwiga ten urynał na łbie. Przyszedł do mińskiego z uzupełnieniem pod Warszawą. I oto leży biedak, dostał, widać, czymś ciężkim po głowie, bo ma wgięty hełm. On także miał przeczucie $43 pomyślałem sobie i przeżegnałem się.Przebili się, zostawiając masę zabitych i rannych, a chyba drugie tyle jako jeńców. Nasze straty nie sięgały 30% bolszewickich, a wciąż dołączali zagarnięci i zabłąkani czy ukryci w lasach. W baterii było tylko trzech lekko rannych.Od jeńców dowiedzieliśmy się, iż otwierał drogę, a więc przeprowadzał atak, pułk,,krasnych komunarow". Po drodze rozbili jakąś gorzelnię i podpili sobie. Przerwali się najczęściej polami na południe od szosy, biorąc choćby kilkunastu jeńców z mińskiego pułku. Znaleźliśmy ich zastrzelonych przy cmentarzyku na drodze do Lidy.Ci, co się przerwali pod Papiernią, jak i ci, co odchodzili na Lidę innymi drogami, wpadli po krótkiej walce pod Lidą, w ręce 1 Dywizji Legionowej. Było tych jeńców, podobno, kilkanaście tysięcy.W południe przyszliśmy do Lidy. Mówiono, że wojna już właściwie skończona. Bolszewicy w popłochu cofają się na całej linii, a nasi ścigają ich zawzięcie.Grupa gen. Śmigłego wypełniła swe zadanie: zrolowała obronę bolszewicką na Niemnie, oszczędzając życie tysięcy naszych żołnierzy. Lasy pod Papiernią otrzymały nazwę: Krwawy Bór.

Produkty podobne

Produkty najpopularniejsze w kategorii Historia