Tytułując swój trzeci album 'Fear of Music' i otwierając go afrykańskim eksperymentem rytmicznym 'I Zimbra', uzupełnionym bezsensownymi tekstami poety Hugo Ball, Talking Heads sprawiają, że płyta wydaje się bardziej odejść niżeli jest. Ale 'Fear of Music' jest muzycznie odmienne od swych poprzedników, to typowo z powodu użycia mniejszych klawiszy, które nadają muzyce bardziej złowieszczy dźwięk. Wcześniej niecodzienne obserwacje Davida Byrne'a zostały wywołane przez jawnie humorystyczny ton; na temat Fear of Music, wciąż jest dziwny, lecz już nie taki zabawny. W tym samym czasie muzyka stała się jeszcze bardziej niebanalna. Pracował nad dżemami (choć Byrne był jedynym solem autora piosenek), muzyka staje się gęstsza i bardziej dynamiczna, zwłaszcza na nieszablonowym utworze 'Life With Wartime', z tekstami pasującymi do mocy muzyki. 'To nie jest żadna impreza' - deklaruje Byrne - 'to nie jest dyskoteka, to nie jest żadna zabawa'. Druga z kluczowych piosenek, 'Niebo', rozciąga zwolnienia Byrne wyraziła się dla USA w 'Wielkim Kraju' do samego raju: 'Niebo jest miejscem, w którym nic się nie dzieje'. To także najistotniej melodyjna piosenka na płycie. To są najważniejsze rzeczy. To, co sprawia, że 'Fear of Music' nie jest tak imponującym albumem jak dwa pierwsze wystąpienia Talking Heads, to sporo z nich wydaje się powtarzać te wcześniejsze starania, podczas gdy kilka nowych komponentów wydaje się tak ryzykownych i ekscytujących. Jest to nierównomierny, przejściowy album, choć jego lepsze utwory są tak dobre, jak inne Talking Heads.