Szkoła austriacka – praktyka inwestowania
Rahim Taghizadegan
Tłumaczenie: Bogusz Pawiński
ISBN: 978-83-64599-45-3
Strony: 386
Podłożem systemów kolektywnych, czy to socjalizmu, czy komunizmu nie są wcale głębokie analizy społeczne, dialektyka historyczna czy wysublimowane kategorie filozoficzne, ale zwykła ludzka zawiść. Ona dodatkowo tłumaczy niechęć tak wielu ludzi do wolności, wolnego wyboru i kapitalizmu.
Sprzeczność pozorna
Częstym argumentem zawistnych nieudaczników, przeciwników gospodarki rynkowej, biznesu i kapitalizmu jest twierdzenie, adekwatne zresztą, ze swej istoty,nakłanianie ludzi do otwierania własnych biznesów czy wspieranie prywatnej przedsiębiorczości mija się niejednokrotnie z celem, gdyż z jednej strony nie wszyscy mają talent do robienia interesów, z drugiej zaś, sam talent do interesów nie starczy. W konsekwencji, obie wspomniane grupy: przedsiębiorcy oraz ludzie pozbawieni smykałki (czy choćby ochoty) do interesów, charakteryzują się przeciwstawnymi interesami, efektem czego, są wobec siebie nastawieni wrogo.
Pół biedy gdyby chodziło jedynie o nastawienie. Praktyka uczy, iż przedsiębiorcy – utożsamiani z właścicielami biznesu – posiadają na ogół mniej problemów materialnych i żyje im się lepiej niż ludziom pozbawionym inicjatywy i talentu do interesów, utożsamianym z grupą zatrudnionych pracowników najemnych. Jeśli choćby taka opinia jest powierzchowna albo uproszczona, gołym okiem widać, iż ci pierwsi są z zasady od drugich bogatsi. Ta konkluzja wyjaśnia niechęć, jaką grupy te siebie darzą.
O ile jednak przedsiębiorcy rzadko kiedy domagają się czegoś od pracowników najemnych, o tyle ci ostatni, biedniejsi, rekompensują sobie krzywdę forsowaniem polityki interwencji państwa, chcąc tym sposobem wyrównać dysproporcje materialne. Zamiast próbować tę lukę zniżyć, nieudacznik uruchamia mechanizm niszczący, szukając w nim usprawiedliwienia i rekompensaty dla swej miernoty. Jakie są skutki tej zawistnej ideologii, zwłaszcza w Polsce, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Tam gdzie dwóch się bije, tam korzysta państwo, łupiące jednocześnie biznes, jak i tych, którzy pod biznesem kopią dołki. Tych ostatnich nawet bardziej.
Tymczasem mogłoby być zupełnie inaczej. Zwłaszcza,zarówno biznes, jak i jednostki mniej przedsiębiorcze są nie tylko sobie potrzebne, one wręcz nie mogą bez siebie żyć. Ma to swój wyraz w procesie inwestowania i tworzenia kapitału, bez którego nie ma produkcji i wzrostu gospodarczego. Symbioza ta odbywa się na rynku i polega na wzajemnym świadczeniu sobie usług, wyrównując – czy ktoś tego chce, czy nie – szanse obu grup.
Płaszczyzna wymiany
Zamiast więc ze sobą walczyć, i dopatrywać się w przedsiębiorcach bezwzględnych krwiopijców, wyzyskujących społeczeństwo czy naród, ludzie nie posiadający smykałki do interesów, powinni zacząć ich wspierać, zwłaszcza że dzięki przedsiębiorcom i biznesmenom mogą w sposób stanowczy podnieść własny poziom życia i zamożności, osłabiając równocześnie największego szkodnika gospodarczego, jakim jest państwo i rząd.
Jak w praktyce wyglądać powinna ta współpraca? Tak jak wszystko na wolnym rynku, gdzie ludzie wymieniają się tym, co mają w zamian za to, co chcieliby mieć. I tak, przedsiębiorca, biznesmen ma pomysł, czyli (a) wie, jak odczytać nastroje rynkowe, a więc dostrzega to czego ludziom/konsumentom potrzeba, (b) potrafi tę potrzebę zaspokoić, ale niekiedy brak mu do tego środków (c) wie także, jak dokonać wymiany dobra, które ją zaspokaja na dobro, które zaspokaja zapotrzebowania biznesmena. Z drugiej strony jest ktoś, nazwijmy go: bierny inwestor, kto posiada środki mogące zaspokoić ludzkie zapotrzebowania, lecz (a) nie wie, które to zapotrzebowania, (b) nie wie, w jaki sposób je zaspokoić, (c) wreszcie, nie potrafi dokonać podmiany swoich środków na dobra, których sam potrzebuje.
Spotkanie biznesmena/przedsiębiorcy z biernym inwestorem rozwiązuje znaczące problemy oby tych podmiotów: (a) przedsiębiorca zyskuje kapitał, dzięki któremu jego przedsięwzięcie ma szanse sukcesu, (b) inwestor należycie lokuje swoje nadwyżki (kapitał), a (c) społeczeństwo (czyli i jedni i drudzy) ma możliwość zaspokojenia swoich życiowych potrzeb i ambicji. Tym samym z dychotomii: biznesmen – konsument, czy choćby: biznesmen (wyzyskiwacz) – potrzebujący (wyzyskiwany) powstaje nowa kategoria społeczna: kapitalista. Obie strony tego procesu stają się kapitalistami; współtworzą kapitał, współtworzą miejsca pracy oraz współprodukują dobra zaspokajające życiowe zapotrzebowania społeczeństwa.
Tak pojęta współpraca jest nie tylko społeczną (sprawiedliwą) gospodarką rynkową, charakteryzuje się dodatkowo wyższą produktywnością (produktywnością), lepszą jakością, niższymi cenami i adekwatną alokacją rzadkich zasobów. To jest właśnie istota kapitalizmu, formacji społecznej, która wytwarza synergię wszystkich podmiotów rynkowych.
Obszarem, na którym, dochodzi do podmiany/synergii jest rynek, w tym najistotniej kontrowersyjny jego fragment, jakim jest giełda.
Austriacy na Wall Street
Pośród współczesnych teorii ekonomicznych, tą, która to dostrzegła najwyraźniej i dynamicznie rozwija jest tzw. Austriacka szkoła ekonomii. Austriacy, pod wpływem arcydzieł swoich najważniejszych przedstawicieli, Carla Mengera (twórcy szkoły), i Ludwiga von Misesa (jej najmocniej znanego przedstawiciela) dostrzegli w gospodarce człowieka. Zamiast ślęczeć nad indeksami, macierzami, wykresami PKB i szukać punktów równowagi, swoją uwagę skupili na działającym człowieku, czyniąc go głównym aktorem działalności gospodarczej. Skutkiem humanizacji działalności gospodarczej była najpierw prakseologia, czyli nauka o działającym człowieku, później zaś katalaktyka, czyli teoria zamiany. Składają się one na ekonomię, to jest naukę obiektywną, pozbawioną pierwiastka wartościującego, opisywaną poprzez zjawiska i prawa funkcjonujące niezależnie od tego, co na ich temat myślimy czy jak je oceniamy.
Człowiek jest wolny. Człowiek działa, aby pozbyć się możliwie jak najwięcej dyskomfortu. Bez wolności i działania aby nie przeżył. Ludzie dobrowolnie wymieniają się owocami swojej pracy, skutkiem czego wszystkie strony zamiany dostają więcej niż same dają. Świat się rozwija.
Nie trzeba być politologiem, żeby zrozumieć, iż teoria ekonomiczna, w której państwo nie jest bogiem, cudotwórcą-dobrodziejem, który nagradza, broni i karze człowieka, co więcej, w której gros instytucji to zbyteczna narośl utrudniająca ludziom życie nie cieszy się wzięciem aparatu władzy, biurokracji, czy innych elit opartych na nakazach/zakazach, a zatem, siłą rzeczy, ciemiężących człowieka.
Rynek papierów wartościowych
O ile władza może zmusić człowieka do pracy, o tyle nie jest w stanie sprawić, żeby ta praca była produktywna i uczciwa. Władza może drukować pieniądze w dowolnych ilościach, chociaż nie jest w stanie nadać im adekwatnej wartości. Może, pod groźbą uwięzienia czy wręcz eksterminacji, konfiskować owoce ludzkiej pracy, jeśli jednak będzie okrutna, czy niesprawiedliwa, nie zmusi obywateli do tworzenia bogactw, które nadal mogłaby konfiskować.
za każdym razem musi istnieć, wolna od ingerencji siłowej płaszczyzna, na której ludzie będą dobrowolnie tworzyć, produkować i wymieniać się swoimi produktami/usługami z innymi. Nazywamy ją rynkiem. Pod nieobecność rynku niemożliwa jest kalkulacja cenowa, jedyny efektywny mechanizm sterujący ludzką działalnością, produkcją, zamianą i gospodarką zasobami. Można, co prawda, rynek zniekształcać, lub zaburzać – i to się powszechnie dzieje – nie odbywa się to jednak bezkarnie. Upadek centralnie planowanego (antyrynkowego) systemu gospodarczego w PRL oraz kryzysy przez jakie poprzez ostatnie ćwierć wieku przechodzi świat są tego najlepszym przykładem.
Austriacka szkoła ekonomiczna – pisze autor książki – pozostaje w szerokim stopniu wolna od specyficznego dla współczesnych ekonomistów prostytuowania się w pogoni za wpływami i dochodem. Niegdyś najwięcej ekonomistów pracowało w Związku Radzieckim. Dzisiaj prym wiodą banki centralne, a wśród nich typowo System Rezerwy Federalnej USA (FED); obecnie dla Rady Gubernatorów FED pracuje pomiędzy 200 a 300 absolwentów makroekonomii, nie licząc stanowisk dla asystentów. Każdego roku Rada Gubernatorów rozdziela setki milionów dolarów na dotacje dla ekonomistów.
efektem sprostytuowania się ekonomii przedstawiciele establishmentu politycznego, bankierzy centralni, a zwłaszcza służące im wiernie środowiska akademickie trzymają się od szkoły austriackiej z daleka. Prawdy nie da się jednak zmienić, dlatego coraz więcej znacznych inwestorów, giełdowych guru, w tym najwybitniejsi przedstawiciele tej grupy tacy jak: Warren Buffett, Doug Casey, Jim Rogers, Peter Schiff, George Soros, Mark Skousen i wielu innych są zafascynowani produktywnością szkoły austriackiej. Żadna inna teoria ekonomiczna nie potrafi tak celnie przewidzieć krzywdzących konsekwencji manipulacji monetarnych, polityki sztucznego napędzania koniunktury, skutków odejścia od standardu złota czy keynesistowskiego ulepszania rynku pracy przy pomocy interwencji politycznych, co Austriacy. Ich wnioski sprawdzają się bardzo poprawnie w sytuacjach kryzysowych, kiedy wyczerpany zostaje arsenał tricków banksterskich, akademickich post prawd, czy zwyczajnych kłamstw polityków.
Teoria austriacka stała się interesująca także dla zwykłych inwestorów, takich jak ty czy ja. Dzięki transparentnym mechanizmom, uwolnieniu się od arbitralnych sądów wartościujących, a na ogół dlatego, że zwolennicy szkoły austriackiej dostrzegają w gospodarce jej głównego aktora, czyli pracownika, przedsiębiorcę, człowieka i związane z jego funkcjonowaniem mechanizmy: konkurencję, wolny wybór, rzadkość dóbr itp. Rynek papierów wartościowych przestaje być zestawem wykresów czy indeksów i staje się obrazem działania ludzi. W książce Taghizadegana, przewidzianej właśnie dla zwykłych inwestorów, widać to wyjątkowo istotnie. Nie trudno więc zrozumieć, dlaczego ekonomia austriacka staje się z miesiąca na miesiąc coraz bardziej popularna, a książki wykorzystujące ją do analizy rynku papierów wartościowych, nieruchomości czy metali szlachetnych są wręcz rozchwytywane.
Bestsellerami są, wydane przez Fijorr Publishing, prace firma Skousena, Austriacka Szkoła Ekonomii dla inwestorów, oraz Inwestowanie w jednej lekcji. Wierzymy, iż będzie nim także Szkoła austriacka – praktyka inwestowania. Tendencja ta potwierdza fakt, że zarzuty środowiska akademickiego, jakoby odkrycia Mengera, Misesa, Rothbarda miały charakter teoretyczno-historyczny i nie przystawały do współczesnej rzeczywistości są chybione, wręcz nieprawdziwe. Żadna inna szkoła ekonomiczna nie jest dziś tak funkcjonalna, jak właśnie teoria austriacka. Nigdzie nie widać tego lepiej niż na Wall Street.
W Polsce ośrodków myśli austriackiej jest stosunkowo niedużo, aczkolwiek ilość ludzi zainteresowanych ekonomią wolnorynkową, ekonomią austriacką rośnie od 10 lat w tempie dwucyfrowym, o czym świadczy chociażby sukces naszego wydawnictwa.
Dzięki swojej krystaliczności, prostocie, a przeważnie rezygnacji z upolityczniania dyskursu, szkoła austriacka może być sprawnym lekarstwem przeciwko chorobie czerwonych oczu, kolektywizmowi, a zwłaszcza zmorze naszych czasów, jaką jest państwo opiekuńcze: republika kolesiów żyjących na koszt ciężko pracujących ludzi, którym wmawia się, iż mniej znaczy więcej.
„Zwolennicy szkoły austriackiej – pisze autor książki – obserwują szaleństwo trzeźwym okiem." Ta istotnie paradoksalna postawa wpłynęła na szkołę austriacką, znacznie odróżniając ją od innych tradycji ekonomicznych. Może wpłynie również na mieszkańców nadwiślańskiego kraju, którzy zrozumieją wreszcie, iż zawiść i jej pochodne w postaci socjalizmu, nacjonalizmu, antysemityzmu i innych metod leczenia kompleksów, szkodzą nie tylko tym, wobec których są kierowane. W znacznie większym stopniu, szkodzą bowiem tym, których posiadają uleczyć, którzy się nimi posługują.
Udanej lektury!
Jan M Fijor
Blog Milion plus
Milionerstwo.pl
Spis treściPrzedmowaWstęp
Subiektywizm
Marginalizm
Indywidualizm
Realizm
Co to jest pieniądz?
Epoka pieniądza papierowego
Podaż pieniądza
Inflacja
Deflacja
Narastanie ciśnienia tektonicznego
Niezaburzona struktura produkcji
Reorganizacja struktury produkcji
Struktura kapitałowa
Zniekształcona struktura produkcji
Efekt Cantillona
Indeks drapaczy chmur
Hiperinflacja kontra hiperdeflacja
Stagflacja
Represje finansowe i obowiązkowe opłaty
Specjalne prawa ciągnienia jako globalna waluta
Moralność oszczędzania
Zysk i odsetki
Problem z długiem
Gromadzenie
Inwestowanie
Konsumpcja
Dotowanie
Spekulacja
Portfel filozoficzny
Portfel permanentny
Metale szlachetne
Akcje
Analiza
Obligacje
Fundusze inwestycyjne
Inwestycje alternatywne
Zakończenie